Cześć,

rok skończył się tańcami, a ja myślę o nowym z radoszką w sercu. Mam wiele planów, ale, dziś skupię się na jednym, czyli upraszczaniu życiowej rzeczywistości.

Marzy mi się odrzucenie zbędnego balastu niepotrzebnych, wołających mojej energii działań.

Może zanim zanurzę się w rozważaniach zacznę od początku tj. od odpowiedzi na pytanie, czym właściwie upraszczanie jest.

W matematyce, upraszczać znaczy tyle, co sprowadzać do najprostszego zapisu, a prościej, oznacza  tyle, że sprawiam, że coś jest mniej skomplikowane. I tu pojawia się pytanie, które nazywam zaczepnym.

Bo czy rzeczywiście czym prościej, tym lepiej? Z pewnością nie zgodzili by się z tą koncepcją barokowi malarze, dajmy na to Rembrandt, malujący luksusową przyodziana Artemizję, której służąca podaje kunsztowny puchar z trucizną.

 

Dzieło z 1634 r. Więcej na jego temat znajdziesz TU. Do obrazu pozowała podobno żona mistrza Saskia, tak więc w jakimś stopniu mistrz uprościł sobie proces poszukiwania właściwej modelki 🙂

Wracając do meritum, po co do diaska upraszczać, skoro w bogactwie detali często ukryte jest piękno. Gdyby powymiatać wszystkie liście z lasu i nadać regularny kształt wszelkim dróżkom czy las pozostałby sobą?  Z pewnością nie.

Jednak w wielu przypadkach upraszczanie przyniesie korzyści, choć oczywiście nie każdemu. Znajdzie się wielu wielbicieli barokowego przepychu, których na próżno przekonywać do prostoty, czy haseł w stylu „form follows function”, czyli forma podąża za funkcją, autorstwa amerykańskiego architekta Louisa Sullivana, który w 1986 popełnił artykuł „The Tall Office Building Artistically Considered” rozwijający myśl, że zewnętrzny wygląd budynku biurowego, powinien odzwierciedlać jego przeznaczenie i różnorakie funkcje.

 

Patrząc na budynek autorsta Sullivana widać gołym okiem kunszt i precyzję, choć diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Więcej na jego temat znajdziesz TU

Dla mnie; wielowątkowej ośmiornicy w upraszczaniu nęcące jest, to, że pozwala wyeliminować nadmiar drobiazgów, które komplikują moje działania, bez szkody dla końcowego efektu.

W istocie, upraszczanie ma podnosić jakość żywota.

Oto lista moich 6 osobistych życiowo-zawodowych uproszczeń:

  1. Pracuję w blokach czasowych, korzystając z pomodoro – 25 minut pracy, 5 minut przerwy. W tym czasie staram się nie zajmować niczym poza tym, co sobie zaplanowałam.
  2. Mam poranną rutynę czyli ok. 6.30 spacer z psem-medytacja-kilka minut jogowego rozruchu. Dopiero potem siadam do kawy i planowania dnia.
  3. W niektórych tematach łatwiej mi coś kompletnie wyeliminować niż ograniczyć. Alkohol ewidentnie mi szkodził, więc prawie 4 lata temu całkiem go wyrzuciłam z życia.
  4. Kładę się spać miedzy 22 a 23.00 Jestem skowronkiem, który potrzebuje 7-8 godz. snu. Pies budzi mnie w okolicach 6.00, więc łatwo policzyć, o której trzeba zanurkować pod kołdrę 🙂
  5. Porównuję ceny produktów wrzucające je do tabelki – wracam do nich czasem przy kolejnych zamówieniach i jeśli cena się utrzymuje po prostu zamawiam w tym samym miejscu. I o ile to zasadne, kupuję jak najwięcej produktów za jednym zamachem w jednym sklepie, żeby nie płacić za wysyłkę kilka razy.
  6. Preferuję biel na ścianach – jest uniwersalna, nie ulega modom. Zaprasza kolory ale w formie dodatków. Łatwiej je wymienić, niż malować ściany

To taka baza, która działa i wiem, że mnie wspiera. Nie muszę rozmyślać, jak zacząć dzień, bo po prostu wiem, że trzeba wyjść z psem. Medytacja jest jak spa dla umysłu, joga pozwala mi się rozruszać, kocio rozciągąć i poczuć siłę ciała. To miła rutyna, która mi służy i daje dobre efekty. Myślę, że to jest główny cel upraszczania. Ma wspierać jakość życia. Nie usztywniać, ograniczać, być jak wieża z kości słoniowej, która ograniczy moją spontaniczność.

 

5 asan jak espresso, plakat Sunday is Monday

Zaczynając rok, zdecydowałam się przetestować i wdrożyć w życie jeszcze jeden, wspierający upraszczanie nawyk.

Wykorzystam przy okazji najbardziej popularną metodą wyznaczania celów, jaką jest SMART.

Cel ma być S – Specific (konkretny), M – Measurable (efekt można zmierzyć), A – Achievable (osiągalny: cel zbyt ambitny podkopuje motywację do działania), R-Relevant (istotny, tj. popycha wartościowe sprawy do przodu), T- Time-bound (jasno określony w czasie).

Mój cel w wersji ogólnej brzmi: Zamierzam do końca stycznia przetestować 1 nowy sposób upraszczania mojej pracy, który pomoże mi koncentrować się na tym co istotne i zredukować rozpraszanie.

Żeby ukonkretnić, zdecydowałam, że ten jeden nowy sposób, będzie związany z korzystaniem z facebooka.

Doszłam do wniosku, że będzie o wiele korzystniej, jeśli będę zaglądała na FB później niż zwykle, czyli dajmy na to o 13.00. Nie zaczynam dnia scrollowaniem , ale zaglądam tam co jakiś czas i często po kilku minutach błądzenia po aktualnościach, jak pijak we mgle, próbuję sobie przypomnieć, z jakiego arcy ważnego powodu w ogóle tam wlazłam.

Czyli precyzując cel: Zamierzam do końca stycznia zaglądać na facebooka nie wcześniej, niż po godzinie 13.00. 

Oczywiście planuję to elegancko z poziomu kory przedczołowej – tej mądrej, refleksyjnej i analizującej.

Wiem, że mój gadzi mózg, będzie odruchowo zapędzał mnie w kierunku działań nawykowych, czyli takich, które dadzą mi chwilową ulgę, przyjemność, wyrzucą dopaminkę.

Czyli wiem, że łatwo nie będzie i chętka by zerknąć, co tam na Fejsie będzie silna.

Trzymam za siebie kciuki!

Jeśli Cię zaciekawiłam, napisz koniecznie. Może masz swój własny, robiący dobrą robotę sposób na upraszczanie.

Jeśli zechcesz dodać coś od siebie, bardzo ucieszę się z wymiany.

Emilia

Przydatne linki:

O upraszczaniu okiem wikipedii

Czym jest technika Pomodoro

www.sundayismondayhome – plakaty do Twojego wnętrza

Jestem w trakcie rocznej przygody, którą nazwałam dom z oddechem. Miesiąc po miesiącu tropię, co jest przydatne, by dobrze żyć.

Stwórz swój własny dom z oddechem, pobierz plakat i 12 pomysłów na cały rok